KRAINA ŚWIĄTYŃ I MNICHÓW
Birma uznawana jest za jeden z mniej naznaczonych cywilizacją krajów Azji. Podczas 25-cio letnich rządów wojskowej junty kraj był odizolowany i teraz turyści odwiedzający Myanmar liczą na możliwość obcowania z czymś wyjątkowym w zglobalizowanym świecie. Taka myśl przyświecała nam obierając ten kierunek. Spędziliśmy tu trzy tygodnie w listopadzie 2015 r. Opinii o zacofaniu kraju przeczył sposób uzyskania przez nas birmańskiej wizy. Załatwiliśmy ją droga elektroniczną na stronie – https://myanmar-evisa-online.com w cenie 120 USD na osobę. Zwiedzaliśmy kraj we czworo (córka z chłopakiem, żona i ja) wynajętym samochodem z kierowcą-przewodnikiem. Polecił nam go wychwalany w internecie miejscowy przewodnik Andy. Nawiązaliśmy z nim kontakt 3 miesiące przed wylotem ale Andy już miał na ten termin grupę i zaoferował nam usługi swego krewnego Than Win So. Po przylocie do Yangun siedliśmy z kierowcą do negocjacji i ustaliśmy dokładną trasę oraz cenę – 80 USD dziennie ( 20 USD na osobę). Cena obejmowała transport wygodną 7-mio osobową Toyotą , paliwo oraz zakwaterowanie i wyżywienie kierowcy. Wynajęcie pojazdu bez kierowcy wydało nam się nie możliwe bo przyzwoity samochód wart tu jest majątek i właściciel nie powierzy go obcemu zwłaszcza, że poruszanie się po tutejszych drogach nie jest łatwe. Drogi są podziurawione i obowiązują na nich specyficzne zasady. Ruch był prawostronny, ale blisko połowa samochodów łącznie z naszym miała kierownicę po prawej stronie. Manewr wyprzedzania kierowca rozpoczynał gdy dostał sygnał od poprzedzającego go pojazdu – klakson i mrugający lewy kierunkowskaz- czyli odwrotnie niż u nas.
Zakwaterowanie w porównaniu z innymi cenami było dosyć drogie. Za dwuosobowy pokój ze śniadaniem płaciliśmy od 15 do 25 USD za noc. Wynikało to z faktu, że hotele przyjmujące obcokrajowców musiały uzyskać rządową licencję po zaakceptowaniu przez władze panujących w nich warunków. Obfity obiad dla czterech osób z napojami kosztował nas 6 – 15 USD.
Rewelacyjne 1-2 godzinne masaże oferowano w cenie 6-9 USD.
YANGUN (RANGUN) I OKOLICE
Do Yangun przylecieliśmy 9.11 wieczorem i trafiliśmy na historyczny moment. Właśnie kończyły się pierwsze od 25-ciu lat częściowo wolne wybory do parlamentu i ogłaszano ich wstępne wyniki. Zwyciężyła opozycyjna partia NLD i wiwatujące tłumy bardzo utrudniły nam dotarcie taksówką z lotniska do hotelu, położonego w bliskim sąsiedztwie wiecu. Zaraz po zakwaterowaniu ( zarezerwowany na booking.com New Golden Forward Hotel ) wyszliśmy wmieszać się w rozradowany tłum.Było to dla mnie i żony jak deja vu z czerwca 89 w Polsce.
Yangun z około ośmioma milionami mieszkańców jest największym miastem Birmy.
Od innych wielkich miast Azji różni się tym, że na ulicach nie ma motorowerów bo nie wolno tu nimi jeździć. Po Rangun poruszaliśmy się pieszo i tanimi taksówkami, odłożywszy wynajęcie samochodu na wyjazd poza miasto. Na zwiedzanie go poświęciliśmy dwa dni.
Pagoda Shwedagon
Shwedagon Pagoda jest jednym z najświętszych miejsc w Myanmarze. Nad położonym na wzniesieniu kompleksem świątyń góruje 99 metrowa złota stupa. Według legendy wybudowano ją 2500 lat temu i przechowywane są w niej włosy Buddy oraz złoto i kamienie szlachetne podarowane przez wiernych. Stupę otacza las spiczastych kapliczek i dziesiątki mniejszych świątyń poświęconych różnym wcieleniom Buddy i wydarzeniom z Jego życia . Dookoła stupy ustawionych jest 8 kapliczek wiążących się z dniami tygodnia ( środzie dedykowane są dwie – przed i popołudniu). Pątnicy modlą się się przy świątynkach poświęconych dniom tygodnia w których się urodzili. Ten rytuał ma modlącym się zapewnić pomyślność.
Do głównego kompleksu wiodą długie schody po bokach których mieszczą się liczne sklepiki z dewocjonaliami i pamiątkami. Całość przykryta jest bogato zdobionym dachem.
Poza wielką stupą są tu dziesiątki świątyń więc na zwiedzanie kompleksu i obserwację wiernych warto przeznaczyć min. 2-3 godziny. Wstęp kosztował ok. 6 USD na osobę plus 500 kyatów ( MMK ; 1 USD to około 1500 MMK ) za kamerę lub aparat.
Do Pagody Shwedagon wstąpiliśmy też pod koniec podróży, trafiając na Święto Pełni Księżyca. W późnych godzinach wieczornych kompleks wypełniali radośni pielgrzymi i mnisi.
Pagoda Sule należy do najstarszych świątyń w Yangun, choć jest nieporównywalnie skromniejsza od Shwedagon ma swój urok. Według legendy pagoda powstała 2500 lat temu w miejscu zamieszkania Nata (ducha) Sule i stąd jej nazwa. Obecny wygląd zawdzięcza przeprowadzonej w XV w renowacji. Ośmiokątna pagoda ma 44 m wysokości.
W trakcie zwiedzania Yangun obejrzeliśmy kolonialne budynki wybudowane w XIX w. za rządów Brytyjczyków. Wstąpiliśmy też do ładnej Pagody Kyay Thone. Odwiedziliśmy także Cmentarz Wojenny na którym pochowano ponad 6 tys. poległych podczas II Wojny Światowej żołnierzy Wspólnoty Brytyjskiej.
Bago (Pegu)
Położone 90 km na północny wschód od Rangun Bago ma bogatą historię. Według podań założyli je w VI w. władcy ludu Mon. Do XVI w. miasto było stolicą królestwa. Jest tu kilka ciekawych obiektów.
W Pagodzie Chauk Htat Gyi zobaczyliśmy jeden z największych w Birmie posągów Buddy. Leżący Budda ma 65 m długości i 16 m wysokości. Chociaż powstał dopiero w XX w. modli się tutaj sporo wiernych, a Budda spogląda na nich wielkimi oczami i dobrotliwie się uśmiecha.
Kyaik Pun Pagoda powstała w XV w. i przedstawia cztery różne wizerunki Buddy. 27- mio metrowe posągi prezentują cztery wcielenia Buddy które osiągnęły nirwanę. Niewielki klasztor jest do dziś popularnym miejscem religijnego kultu.
W Świątyni Węża podziwialiśmy ogromnego, birmańskiego pytona. Mierzący ponad 5 m długości gad ma według wierzeń ponad 125 lat i jest wcieleniem mnicha. Modlący się tutaj pielgrzymi obdarowują węża różnymi upominkami, najczęściej pieniędzmi.
Pagodę Mahazedi ufundował w 1560 r. król Bayinnaung by umieścić w niej otrzymany ze Sri Lanki ząb Buddy. Relikwia okazała się falsyfikatem ale poświęcone jej budowla do dziś góruje nad okolicą. Kilkukrotnie niszczona świątynia swój obecny wygląd zawdzięcza renowacji z 80-tych lat XX w.
POMIĘDZY YANGUN A MANDALAY
Złota Skała
Złota Skała jest jednym z najważniejszych miejsc kultu religijnego w Birmie. Malownicza świątynia Kyaitiyo znajduje się w górach Yoma i oddalona jest o ok. 200 km od Yangun. Na szczyt góry, gdzie znajduje się świątynia dotarliśmy wraz z pielgrzymami na odkrytej pace ciężarówki przystosowanej do transportu ludzi. Na kilku rzędach ławek zmieściło się ok. 40-tu osób (opłata 2500 MMK na osobę). Po drodze ciężarówka kilkukrotnie przystawała przy stojących na poboczu mnichach. Mnisi błogosławili pielgrzymów, a ci odwdzięczali się banknotami o drobnych nominałach. Po dojechaniu na miejsce zapłaciliśmy strażnikom za wstęp ( ok. 4 USD na osobę) i poszliśmy wraz z pielgrzymami wiodącą lekko pod górę drogą pośród straganów. Niektóre stoiska oferowały specyficzne przekąski.
Golden Rock to olbrzymi głaz stojący w zadziwiający sposób na krawędzi wielkiej granitowej skały. Głaz styka sie ze skałą tylko niewielkim fragmentem i widoczna jest pod nim duża szczelina. Na zwisającym nad klifem głazem ustawiono 7-mio metrową pagodę. Legenda głosi, że po rozkołysaniu głazu można pod nim przełożyć arkusz papieru, a stabilność konstrukcji zapewnia umieszczony w pagodzie włos Buddy. Modlący się przy skale mężczyźni (kobiety nie maja wstępu) przyklejają do niej cieniutkie płatki złota i stąd wziął się jej kolor i nazwa. Złotej Skały i wielu innych obiektów sakralnych w Myanmarze nie mogą dotykać kobiety. Modlą się one za ogrodzeniem obserwując poczynania mężczyzn. Wielu zwiedzających Birmę turystów rezygnuje z dotarcia tutaj nie doceniając tego miejsca. Moim zdaniem to błąd, nam się tu bardzo podobało.
Trekking w górach ( okolice Kalaw )
Chcąc przyjrzeć się żyjącym na prowincji Birmańczykom wybraliśmy się na jednodniową pieszą wycieczkę w góry. Idącemu z nami lokalnemu przewodnikowi zapłaciliśmy 10 000 MMK na osobę. Zaglądaliśmy do mijanych po drodze zagród i dziwiło nas, że nikogo tam nie ma. Z oddali dobiegały nas dźwięki muzyki więc udaliśmy się w jej kierunku. Na miejscu zastaliśmy tłum tubylców ubranych w barwne, tradycyjne stroje. Okazało się, że trafiliśmy na uroczystości związane z obchodami Święta Pełni Księżyca. We wnętrzu klasztoru ustawiono niskie ławy z przekąskami. Naszą uwagę przykuła dziwna konstrukcja obwieszona praktycznymi podarunkami dla mnichów. Przypominała nam bożonarodzeniową choinkę z prezentami. Trekking zakończył się smacznym obiadem w malowniczo położonej restauracji, skąd roztaczał się ładny widok na całą okolicę.
Kalaw
Miasto Kalaw leży przy trasie z Rangun do Mandalay prawie 600 km od Rangun. Na rozległym targu zobaczyliśmy stoiska z barwnymi przyprawami, egzotycznymi owocami i warzywami, suszonymi rybami i wiele innych. Na twarzach wielu kobiet widzieliśmy żółtoszare plamy. To tradycyjny rodzaj makijażu zwany thanaka mający zdobić i chronić skórę przed palącym słońcem. Co kraj to obyczaj.
Jaskinie Pindaya
Jaskinie Pindaya w pobliżu miasta o tej samej nazwie położone są ponad 600 km na północ od Rangun. W wijącej się we wnętrzu góry jaskini stoi ponad 8000 figur Buddy. Najstarsze z nich ustawiono w XVIII w. Różniące się wielkością i wyglądem posągi zostały ufundowane przez wiernych, trochę jak nasze wota. Niedawno wybudowana wysoka winda ułatwia dotarcie do jaskini. Za wjazd do strefy w pobliżu jaskiń płaciliśmy 2 USD na osobę. Wstęp do jaskini 3 USD na osobę i tradycyjnie 300 MMK za aparat.
Parasolki
Rzemieślnicy Myanmaru spłyną z tradycyjnego wyrobu parasolek. Szkielet wykonany jest z bambusowego drewna bez użycia drutu czy gwoździ. Na bambusowe rusztowanie przykleja się papier robiony podobnie do znanego u nas papieru czerpanego. Z moczonej i rozbitej na miazgę kory drzewnej powstaje zawiesina, którą wylewa się do do specjalnych sit. Na opadającej na dno sita warstwie układane są płatki kwiatów i inne elementy roślinne, tworząc ozdobny wzór przyszłej parasolki. Po odsączeniu sita powstający na dnie papier suszy się na słońcu. Po wyschnięciu papier delikatnie odrywa się od dna sita, a następnie po przycięciu przykleja się do szkieletu. Kolorowy papier bez motywów roślinnych niekiedy maluje się w delikatne wzory. Tak wytwarzane parasolki chronią Birmańczyków przed słońcem i deszczem. Podświetlone parasolki są też ozdobnymi lampami w restauracjach i hotelach.
Góra Popa
Położony 180 km od Mandalay Puppa jest wygasłym wulkanem o wysokości ponad 1,5 km n.p.m. W jego pobliżu znajduje się komin wulkaniczny Taung Kalat często nazywany też Górą Popa. Ta ciekawa geologiczna formacja ma blisko 740 m wysokości, a na jej szczycie wybudowano klasztor. Mount Popa jest jednym z najważniejszych miejsc kultu religijnego w Birmie. Według wierzeń góra jest siedzibą Natów , czczonych w Myanmarze od wieków duchów. Tradycja modlenia się do Natów jest w Birmie starsza od Buddyzmu i przez wieki nastąpiło wymieszanie się obu kultów. W jednej z klasztornych kapliczek umieszczono wizerunki 37-miu najwazniejszych Natów do których modlą się liczni pielgrzymi. Czczone duchy są często zmarłymi tragicznie ludźmi. Do klasztoru wiodą schody złożone z 777-miu stopni. Wzdłuż częściowo zadaszonych schodów ciągną się stragany z dewocjonaliami i pamiątkami dla turystów. Są tu też setki psotnych makaków. Wszechobecne małpy polują na torby przechodniów i na wyłożone na straganach towary licząc na to, że znajdą w nich coś do jedzenia. Wybierając się na szczyt powinno się unikać ubrań w czerwieni, czerni i w zieleni i nie należy brać ze sobą mięsa. Można by tym rozdrażnić potężne duchy, a te rozgniewane mogły by nam zaszkodzić. Ze szczytu roztacza się piękny widok na okolicę.
Pyay i Budda w okularach
Wracając do Yangun zboczyliśmy z uczęszczanej przez turystów trasy i pojechaliśmy do niedużego miasta Pyay. W oddalonej od miasta o 14 km wiosce Shwedaung odwiedziliśmy świątynię z wyjątkowym Buddą w okularach. Oprawione w złoto okulary posągu są tak duże, że aby je zdjąć do czyszczenia potrzebnych jest kilku mnichów. Dodatkowe okulary w XIX w. ufundował brytyjski oficer, którego żona po modlitwie w świątyni odzyskała wzrok. W historii pagody cudownych ozdrowień było wiele, stąd liczni pątnicy docierają tu by pomodlić się o zdrowie. W ustawionych w świątyni gablotach umieszczono okulary pozostawione przez uzdrowionych pielgrzymów. Podróżująca z nami córka jest okulistą więc wizyta tutaj była obowiązkowa 🙂 .
Najznamienitszą świątynią w Pyay jest Shwesandaw Paya. Stojącą w najwyższym punkcie miasta pagodę według legendy wybudowano w VI w. p.n.e. i umieszczono w niej cztery włosy Buddy. Olbrzymia budowla jest o metr wyższa od Pagody Shwedagon w Yangun. Obok znajduje się Sehtatgyi Paya z 10-cio piętrowym posągiem Buddy spoglądającym na Pagodę Shwesandaw. W mieście jest jeszcze nieco niższa złota stupa – Wunchataung Paya. Do Pyay trafiliśmy w trakcie Święta Pełni Księżyca więc w świątyni było mnóstwo pielgrzymów i odbywały się występy.
W zatłoczonym przez pielgrzymów mieście mięliśmy też dodatkowe atrakcje. Jak wspomniałem turyści trafiają tu rzadko i okazało się, że ,,biała twarz” jest tu nie lada sensacją. Wielu przechodniów prosiło nas o wspólne zdjęcie. Przez chwilę czuliśmy się jak gwiazdy 🙂 .
Z powodu święta nie mogliśmy znaleźć hotelu i przenocowaliśmy w skromniutkim obiekcie płacąc równowartość 20 USD za dwuosobowy pokój ze śniadaniem. Rano okazało się, że w hotelu nie ma restauracji. Zaradny właściciel zaserwował nam śniadanie przy stolikach rozstawionych na zatłoczonym chodniku przed wejściem 🙂 . Podczas przejazdu do Shwedaung napotkaliśmy drabiniaste wozy zaprzężone w woły (w Polsce zapomniany widok).
JEZIORO INLE
Jezioro Inle jest jednym z najczęściej odwiedzanych przez turystów miejsc w Myanmarze. Oddalone o 660 km od Rangun i 330 od Mandalay jezioro jest drugim co do wielkości w Birmie. Zafascynowało nas przystosowanie do życia na wodzie jego mieszkańców.
Rybacy Intha
Naszą uwagę przykuwali pływający w małych łodziach rybacy z plemienia Intha. Wypracowali oni wyjątkowy sposób połowu. Stojący na jednej nodze, na rufie łódki mężczyźni wiosłują drugą owiniętą wokół wiosła nogą. Ten ekwilibrystyczny sposób wiosłowania jest korzystny w dwójnasób. Uwalnia im ręce i ułatwia zarzucenie czy zebranie sieci oraz znacznie zwiększa widoczność. Po powierzchni jeziora pływa wiele wodorostów i są tu trzciny, których mogliby nie dostrzec siedząc w łodzi. Do połowu ryb używają też dużych, lejkowatych, wiklinowych koszy. Gdy przepływaliśmy w ich pobliżu rybacy popisywali się swoja sprawnością, przyjmując akrobatyczne pozy z uniesionym na jednej nodze koszem. Kucający na dziobie łódki mężczyźni uderzali wiosłem w taflę jeziora, naganiając w ten sposób mające wpaść w sieci ryby.
Niektórzy zamiast ryb wyławiali wodorosty, układając je w stosy na łodzi. Z wodorostów, bambusowych tyczek i ziemi budowane są pływające wyspy, na których uprawia się pomidory oraz inne warzywa i owoce. To bardzo praktyczne rozwiązanie bo w porze deszczowej podnosi się poziom jeziora, a te ogrody nie są zalewane bo unoszą się na powierzchni. Poletkom nie zagraża susza i dają obfite zbiory.
Rzemiosło
Malowniczo prezentowały się wybudowane na wodzie wioski. Drewniane domy ustawione są rzędami na wbitych w dno jeziora palach, ulice zastępuje woda, a transport odbywa się na łodziach. W wielu domach mieszczą się zakłady rzemieślnicze i manufaktury. W zakładzie włókienniczym zobaczyliśmy cały, ręczny proces powstawania tkanin stosowany w Europie przed rewolucją przemysłową. Inny zakład wytwarzał srebrna biżuterię. Srebro wytapiano z rudy w maleńkich hutniczych piecach. W sąsiadujących z warsztatami sklepikach oferowano nam własne wyroby.
Długoszyje kobiety
W jednym z warsztatów spotkaliśmy kilka kobiet z plemienia Padaung zamieszkującego północną część Birmy. Słyną one z noszonych od młodości, na szyi miedzianych obręczy. Wraz z wiekiem obręczy przybywa, co wydłuża ich szyję doprowadzając podobno do kalectwa – kobiety po zdjęciu obręczy zagrożone są złamaniem kręgów szyjnych. Owiana złą sławą tradycja naraża te biedne kobiety na ostracyzm ze strony turystów. Byliśmy jedynymi którzy się nimi zainteresowali, zrobili im zdjęcia i wsparli je finansowo. Sądzę, że unikanie kontaktu z tymi kobietami jest błędem. Zapewne trafiły tu by wspomóc swych krewnych z północy kraju lub zostały tu wbrew ich woli sprowadzone przez władze. Muszą tu się jakoś utrzymać i omijanie ich tylko pogarsza ich sytuację. Ponadto obręcze to element tradycji i kultury ich plemienia, a młoda dziewczyna stanowiła dowód, że pomimo nagonki zwyczaj nie wymiera.
Świątynia Phang Daw Oo Paya
Położona nad jeziorem Pagoda Phang Daw Oo Paya jest domem dla pięciu figurek Buddy. Modlący się przy nich mężczyźni oklejają je płatkami złota. Warstwa złota jest już tak gruba, że figury zatraciły swój pierwotny kształt i przypominają złote kamienie. Na wiszących na ścianie starych zdjęciach mogliśmy się przyjrzeć figurkom bez złota. Podczas corocznego festiwalu posągi na 18 dni opuszczają świątynię. Przewożone są uroczyście od wsi do wsi bogato zdobioną repliką królewskiej łodzi. W latach 60-tych XX w. doszło do niewytłumaczalnego zdarzenia. Silny wiatr przewrócił łódź i jedna z figur zaginęła w mętnej wodzie. Długie poszukiwania nie przyniosły rezultatu i zrezygnowani uczestnicy procesji wrócili do pagody. Tam ze zdziwieniem zobaczyli stojącą na swoim miejscu zaginioną figurę. To wydarzenie wzmocniło kult świątyni i znajdujących się w niej posagów.
Świątynie w Indein
Do małej wsi Indein popłynęliśmy chwilami wąskim ośmiokilometrowym kanałem. W porze suchej niski poziom wody uniemożliwia taką podróż. Znajdują się tu dwa kompleksy świątyń. To położone na uboczu miejsce wywarło na nas duże wrażenie. Pierwszy kompleks o nazwie Nyaung Ohak składa się z kilkuset nadgryzionych zębem czasu stup. Mają one różne kształty i są różnej wielkości, a część z nich przyozdobiona jest wizerunkami mitycznych zwierząt i bogów. Wiele stup porasta bujna roślinność, niekiedy drzewa. Poczuliśmy tam atmosferę starego cmentarza i przypomniało mi się Ankhor Wat.
Kilkaset metrów dalej, na szczycie wzgórza położony jest kompleks ponad tysiąca stup zwany świątynią Shwe Inn Dein. Stupy w większości pochodzą z XVII i XVIII w. ale są podobno pośród nich i czternastowieczne. Pośrodku lasu zabytków stoi nieco mniej spektakularna pagoda ze złotym ( chyba tylko kolor?) posągiem Buddy. Sternik wynajętej przez nas łodzi sprawił nam jeszcze jedną niespodziankę. W trakcie zachodu słońca zatrzymał się obok pozującego do fotografii rybaka z plemienia Intha. Jego ekwilibrystyczne pozy na tle zachodu słońca sprawiły nam dużą frajdę.
Klasztor z owalnymi oknami
W pobliżu jeziora zatrzymaliśmy się też przy zbudowanym z drewna tekowego klasztorze Shwe Yaunghwe Kyaung. Słynie on z dwóch owalnych okien, przypominających ramę do portretów fotografujących się w nich osób. Atrakcją jest też obserwacja krzątających się w obrębie obiektu mnichów. Wstęp do strefy jeziora Inle wynosił 10USD na osobę. Wynajęcie łodzi ze sternikiem kosztowało 18 USD ( 25000 MMK) plus ewentualny napiwek.
MANDALAY I OKOLICE
Mandalay z ponad milionem mieszkańców jest drugim co do wielkości miastem Myanmaru. W sąsiedztwie tej dziewiętnastowiecznej stolicy kraju jest wiele zabytków, będących pozostałością po kilku wcześniejszych stolicach. Okolica ta należy do najważniejszych na trasie wycieczek po Birmie.
Klasztory Shwenandaw i Atumashi
Golden Palace Monasery zwany również Klasztorem Shwenandaw jest wspaniałym przykładem kunsztu dawnych artystów i rzemieślników. Pierwotnie obiekt był częścią pałacu królewskiego. Na polecenie króla Thibaw Min w 1878 r. budynek został rozebrany i przeniesiony w obecne miejsce, dzięki czemu ocalał i można go dzisiaj podziwiać. Wykonano go w całości z drewna tekowego, w tradycyjnym birmańskim stylu bez użycia gwoździ. Klasztor ma misterne rzeźbienia przedstawiające sceny z życia Buddy. Wewnątrz gdzieniegdzie mogliśmy dostrzec pozostałości bogatych złoceń od których wywodzi się nazwa klasztoru.
Atumashi Monastery ufundowany w w 1857 r. przez króla Mindona był jednym z największych obiektów religijnych powstałych w tamtym czasie. Wewnątrz stał 9-cio metrowy, ozdobiony kamieniami szlachetnymi i jedwabiem posąg Buddy. Pod koniec XIX w budynek spłonął, a skarby zaginęły. Staraniem birmańskich archeologów odbudowano go w latach 90-tych XX w.
Pagoda Sandamuni
Położona u podnóża wzgórza Mandalay Sandamuni Pagoda słynie z labiryntu setek małych, białych stup, w których umieszczono 1774 płyty z tekstami zawierającymi nauki Buddy. Świątynia potocznie nazywana jest największą na świecie książką. W centralnym budynku znajduje się 18,5 tonowy żelazny posag Sanda Muni Budda pokryty płatkami złota. Od niego pochodzi nazwa pagody.
Pałac królewski
Pałac królewski w Mandalay był ostatnią siedzibą birmańskich królów. Kompleks otoczony jest wysokim murem w kształcie kwadratu o boku długości 2 km. Dodatkowym zabezpieczeniem miała być wykopana wzdłuż muru głęboka fosa. Niestety takie zabezpieczenia były bezużyteczne podczas licznych w czasie II Wojny Światowej nalotów bombowych. Zupełnie zniszczony pałac odbudowano w latach 90-tych XX w. Budowniczowie starali się odtworzyć wiernie kształt budynków lecz do budowy użyto betonu i blachy falistej, więc zdaniem historyków efekt jest mizerny. Oryginał wykonany był z drewna tekowego. Uznaliśmy jednak, że ,,lepszy rydz niż nic”. Spotkaliśmy tam młode pary pozujące do plenerowych zdjęć.
Bilet combo ticket uprawniający do zwiedzenia kilku obiektów w Mandalay kosztował ok. 7 USD na osobę.
Mingun
Po przeciwnej stronie najdłuższej w Myanmarze rzeki Ayeyarwardy, 11 km od Mandalay oglądaliśmy pozostałości dawnej stolicy kraju- Mingun. Dostaliśmy się tam wynajętą łodzią, a na miejscu poruszaliśmy się pieszo. Główną atrakcją jest ogromna, niedokończona Wielka Królewska Pagoda będąca dowodem na megalomanię fundatora. Król Bodawpaya chciał wybudować 150 metrową, najwyższą stupę na świecie. Plany króla pokrzyżował astrolog, który przepowiedział, że jeśli stupa zostanie ukończona król umrze. Prace przerwano, a to co powstało ucierpiało w wyniku trzęsień ziemi. Wyglądająca jak góra budowla i tak robi duże wrażenie. W szczelinach ścian modlący się pielgrzymi poutykali setki kadzidełek. Król ufundował również mający zawisnąć w stupie 90-cio tonowy gigantyczny dzwon. Dzwon o wysokości ok 4 m i średnicy 5-ciu uchodził do niedawna za największy czynny na świecie.
Kilkaset metrów dalej stoi przypominająca wyglądem weselny tort Hsinhymae Pagoda. Wybudowana na cześć zmarłej przy porodzie królowej, śnieżnobiała świątynia jest widoczna z daleka. Oryginalny kształt pagody ma przedstawiać wzgórza otaczające świętą dla Buddystów górę Meru.
Transport łodzią publiczną kosztował 5000 MKK na osobę, więc zdecydowaliśmy się na wynajęcie łodzi którą płynęliśmy we czworo – koszt 25000 MKK za rejs. Bilet wstępu do świątyń kosztował 5000 MKK na osobę.
Teatr marionetek
Teatr marionetek w Mandalay należy podobno do najznamienitszych na naszym globie. Sztuka ta ma w Birmie wielowiekową tradycję. Występowi około półmetrowych, zręcznie poruszanych przez aktorów lalek, towarzyszyła muzyka grana na tradycyjnych instrumentach. Szczególnych umiejętności od aktora wymagało poruszanie tańczącym i robiącym fikołki czarodziejem. Jest on jedną z głównych postaci w birmańskim teatrze lalek. Spektakl uświetnił koncert artystki grającej na harfie z jedwabnymi strunami. Po występie zachęcano nas do kupna ręcznie robionych lalek. Bilety w cenie ok 7 USD na osobę kupowaliśmy z kilkugodzinnym wyprzedzeniem. Spektakle są popularne, a miejsc na widowni niewiele.
Pagoda Mahamuni
W Pagodzie Mahamuni znajduje się najświętszy dla Birmańczyków wizerunek Buddy. Podobno wykonany z brązu, 6,5 tonowy, prawie 4-ro metrowy posąg jest najdokładniejszą podobizną Buddy. Najstarszy w Myanmarze posąg został zdobyty w wojnie i sprowadzono go na aktualne miejsce pod koniec XIX w. Odlano go prawdopodobnie ok V w. choć legenda głosi, że powstał już za życia Buddy i stąd wiernie oddaje jego wygląd. Od ponad stu lat modlący się tu pielgrzymi przykleją do rzeźby płatki złota. Nie okleja się tylko twarzy. Pod 15-to centymetrową, warzącą ok. 12 ton warstwą złota zaczynają zanikać oryginalne kształty figury. Poza złotem posag obdarowywany jest też kosztownościami w postaci kamieni szlachetnych i biżuterii. Niestety i tutaj kobiety nie maja dostępu do rzeźby. W naklejaniu płatków złota wyręczają je męscy członkowie rodziny albo dyżurujący w świątyni ubrani na biało mężczyźni. W sąsiedztwie posągu, w przeszklonych gablotach znajdują się złote naczynia służące do codziennego rytuału obmywania twarzy Buddy. Prowadzona przez mnicha uroczysta ceremonia odbywa się o 4-tej rano. Obok wiszą stare zdjęcia pokazujące posąg bez grubej warstwy płatków złota. W kompleksie znajdują się zadaszone, bogato zdobione korytarze ze sklepikami oferującymi dewocjonalia. Podziwialiśmy tam wymalowane na ścianach i sufitach stare freski o tematyce religijnej. Niestety niszczejące obrazy nosiły ślady nieumiejętnych konserwacji. W kilku otwartych pomieszczeniach prezentowane były wielkie gongi i XIII wieczne pochodzące z Ankoru zdobyczne rzeźby. Chorujący pielgrzymi wierzą, że dotykając posągów w tych miejscach które pokrywają się z ich chorymi częściami ciała, nastąpi ich uzdrowienie. Posągi mają wiele wytartych, błyszczących elementów.
Amarapura
Leżąca na południowych obrzeżach Madnalay Amarapura była stolicą Birmy w XVIII i XIX w. Panujący w połowie XIX w. król Mindon przeniósł stolicę do Madnalay. Drewniane budynki pałacowe zostały rozebrane i zmontowane w nowym miejscu. Drewno które pozostało wykorzystano do budowy mostu na jeziorze Taungthaman. Most U Bein jest najdłuższym na świecie mostem zbudowanym z drewna tekowego. Mierzący 1,2 km sędziwy, 200 letni most trzyma się całkiem dobrze i jest główną atrakcją Amarapury. Codziennie przemierzają go tysiące wędrowców podziwiających roztaczające się wokół widoki. Najtłoczniej jest wieczorami gdy gapie na moście lub w pływających przy nim łódkach wyczekują na romantyczny zachód słońca. Podczas spaceru obserwowaliśmy przechodniów, pasące się w pobliżu zwierzęta i rybaków.
Po przejściu przez most dotarliśmy do Pagody Kyauktawgyi . W XIX wiecznej świątyni podziwialiśmy liczne freski o tematyce religijnej i astrologicznej.
Ceremonia Shinbyu i śniadanie mnichów
Wczesnym rankiem udaliśmy się do dużego klasztoru Mahagandayon Monastery. Założony na początku XX w. znany w całej Birmie klasztor wykształcił tysiące adeptów. Birmańczycy są bardzo religijni. Każdy chłopiec przed osiągnięciem pełnoletności musi zamieszkać w klasztorze. Podobno mężczyzna który nie był mnichem nie ma szans na ożenek. Żadna panna nie zechce takiego faceta. Podczas trwającego najczęściej około roku (od kilku tygodni do kilku lat) pobytu chłopcy uczą się surowego,zakonnego życia. Ceremonia wstąpienia chłopca do klasztoru nazywa się Shinbyu. Jest ona uroczystsza od naszej komunii. Ubranych w bogato zdobione, kolorowe stroje chłopców do klasztoru odprowadza barwna procesja. Parokrotnie mieliśmy okazję je widzieć. W jednej z obserwowanych przez nas procesji uczestnicy poruszali się na koniach, wołach, a nawet na słoniach. Przewodnik wspomniał, że impreza z taką pompą kosztowała rodziców ok. 20 tys. USD !!!
Znaczną część dnia mnichom i nowicjuszom zajmuje kwestowanie podczas którego są obdarowywani jedzeniem. Skromne posiłki spożywają jeden, czasem dwa razy dziennie. W klasztorze Mahagandayon wyglądało to nieco inaczej. Poranny posiłek dla mnichów ufundowała i wydawała zaszczycona tym faktem rodzina. Schodzący się z całego klasztoru młodzieńcy ustawiali się w rzędach na wewnątrzklasztornej ulicy i w skupieniu czekali na rozpoczęcie. Było ich kilkuset.Absolutną ciszę zakłócały tylko szepty turystów którzy obserwowali uroczystość. Na sygnał starszego, nadzorującego wydarzenie mnicha kolumny powoli i nadal w ciszy ruszyły do miejsca wydawania jedzenia. Stojący obok dużych kotłów z ryżem fundatorzy nakładali ryż do trzymanych przez mnichów miseczek. Obdarowani rozeszli się do znajdujących się w sąsiedztwie jadalni. Dzięki mojej żonie do klasztoru nie pojechaliśmy z pustymi rękami. Zabraliśmy tam dwie duże reklamówki ( ok. 7 kg) kupionych na targu mandarynek. Po uzgodnieniu ze starszym mnichem córka i jej partner podali po mandarynce około setce chłopców. Okazało się, że z licznej grupy turystów byliśmy jedynymi z podarkami dla młodych mnichów. Dzięki żonie trochę rozpierała nas duma. Niektórzy zakłopotani turyści sięgnęli do portfeli i wciskali chłopcom drobne. Dawanie pieniędzy mnichom wprawia ich w zakłopotanie. Birmańską tradycją jest obdarowywanie kwestujących mnichów jedzeniem. Widzieliśmy tam zorganizowane wycieczki i trochę dziwię się przewodnikom, że nie pomyśleli o drobiazgach dla młodych mnichów .
Sagaing
Leżący 20 km od centrum Mandalay Sagaing jest najstarszą z okolicznych byłych stolic Birmy. Zobaczyliśmy tu kilka godnych uwagi zabytków.
Kaungmudaw Pagoda powstała w XVII w. i swym jajowatym kształtem wyróżnia się z pośród setek birmańskich świątyń. Wysoka na 46 m złota kopuła odcina się na tle błękitnego nieba. Wzorowana na świątyni z Cejlonu pagoda do niedawna była biała bo ten kolor symbolizuje czystość. Przemalowanie jej na kolor złoty wywołało wzburzenie części wiernych. Niestety w Birmie podczas konserwacji i rekonstrukcji zabytków często nie przykłada się wagi do ich oryginalnego wyglądu. W Myanmarze przed wejściem do świątyni zdejmuje się buty, tak więc zwiedzając kompleks spacerowaliśmy boso. Na jednej z alejek spadł na chodnik po odbiciu się od mojego ramienia mały wąż. Sprzedawczyni z sąsiedniego stoiska powiedziała, że wąż jest niebezpieczny choć jego ukąszenie nie kończy się śmiercią. Gdy wzięła go na patyk i wyniosła w krzaki odetchnęliśmy z ulgą.
Na szczycie wzgórza Sagaing mieści się U Min Thonze Pagoda. Wkomponowana w zbocze góry łukowata świątynia mieści 45 posągów siedzącego Buddy. Podobno każdy posąg jest inny, różniąc się od pozostałych wyrazem twarzy lub kształtem. Na szczycie wzgórza stoi Soon Oo Pon Nya Shin Pagoda. Ta blisko 30-to metrowej wysokości, złota świątynia jest jedną z najstarszych w okolicy. Górująca nad okolicą pagoda powstała na początku XIV wieku. W bogato dekorowanym wnętrzu siedzi wesoły, przyodziany w złote szaty, olbrzymi Budda. Ze szczytu roztaczał się piękny widok na całą okolicę więc mieliśmy pretekst by usiąść i złapać oddech przed kolejnymi etapami wyprawy.
Wodospady Anisakan
Po kilku dniach zwiedzania świątyń i klasztorów stwierdziliśmy, że czas od nich odpocząć. Pojechaliśmy do oddalonego o ok. 60 km na wschód od Mandalay, położonego malowniczo w dżungli wodospadu Dat Taw Gyaint zwanego też Anisakan Falls. Mający ponad 120 m wysokości wodospad spływa na dno doliny tworząc trzy mniejsze. Ładny widok na dolinę roztacza się z luksusowego hotelu View Resort and Restaurant. Podziwiając panoramę i sącząc kawę zastanawialiśmy się czy hotel przynosi właścicielom zyski. Ceny dwuosobowych pokoi zaczynają się tu od 300 USD za dobę co w biednej i relatywnie taniej Birmie przyprawia o zawrót głowy.Podczas spaceru podziwialiśmy pomysłowość twórców ścieżki – zrobili schody ze zużytych opon. Nasz kierowca powiedział nam, że do najniżej położonej części wodospadu jest 300 m więc mimo upału skusiliśmy się by tam pójść. Okazało się, ze 300 m to różnica wysokości i aby tam dotrzeć trzeba było przejść ok. 2 km. Przez całą drogę towarzyszyły nam kobiety oferujące orzeźwiające napoje. Widok najniższego wodospadu wart był forsownego spaceru choć radość z jego podziwiania nieco zakłócała nam świadomość powrotu pod górę. Po dotarciu do auta stwierdziliśmy, że nie było aż tak ciężko :).
BAGAN
Strefa Archeologiczna Bagan (Pagan) należy do najważniejszych zabytków Azji i jest głównym celem wycieczek po Birmie. Na obszarze ok. 40 km kw. znajduje się ponad 2300 sakralnych budowli. Świątynie, pagody i klasztory wybudowano gdy Pagan był stolicą królestwa. W okresie od IX do XIII Pagan był centrum administracyjnym, kulturalnym i religijnym kraju. Szacuje się, że w tym czasie wybudowano tu ponad 13 tys. religijnych obiektów z których ok 2 tys. ostało się do dzisiaj. W późniejszym okresie, już po upadku, Pagan pozostał ważnym ośrodkiem religijnym i wybudowano tu kolejne kilkaset świątyń.
Obszar jest tak rozległy, że nie da się go zwiedzić pieszo. Do dyspozycji turystów są tu rowery, tuk-tuki, taksówki, a nawet pojazdy konne ( bardzo popularne). W Baganie spędziliśmy 4 dni pozostając przy ,,naszej” terenówce. Opłata za 3-dniowy bilet do strefy kosztowała 25 tys MKK na osobę.
Świątynia Thatbyinnyu ( Świątynia Wszechwiedzy)
Mierząca 61 m wysokości Thatbyinnyu Phaya jest najwyższą świątynią w Bagan. Ufundowana w połowie XII w. przez króla Alaungsithu jest jedną z pierwszych dwukondygnacyjnych świątyń. Niestety jej wnętrze pobielono przez co zniszczono malowidła. Z górnego tarasu roztacza się ładny widok na okolicę.
Pagoda Lawkananda ( Lawkananda Phajar)
Pagodę Lawkananda wybudował w 1059 r. król Anawrahta. Pagody są miejscem przechowywania relikwii i w odróżnieniu od świątyń nie wchodzi się do ich wnętrza. Lawkananda jest jedną z pierwszych pagód w kształcie podłużnego dzwonu. We wnętrzu położonej nad rzeką pagody znajduje się replika zęba Buddy.
Świątynia Thitsawadi
Wybudowana w 1334 r. Thitsawadi jest rzadkim w Bagan przykładem trzypiętrowej świątyni. W jej wnętrzu oglądaliśmy oryginalne malowidła ścienne i … nietoperze oraz rój pszczół 🙂 . Z wyższej kondygnacji podziwialiśmy okolicę.
Świątynia Thambulla (Thambulla Phaya)
Wybudowana przez królową Thambulla w 1255 r. Świątynia Thambulla ma wyjątkowo bogate dekoracje. Na zewnątrz zdobią ją reliefy, a w środku wyblakłe freski.
W pobliżu Tambalulla Phaya usytuowana jest 13-to wieczna Thon Zu Phaya.
Kolejnym odwiedzonym przez nas obiektem była Iza Gawna Pagoda. Jest stąd też dobrze widoczna Wieża Widokowa Bagan.
Świątynia Ananda (Ananda Phaya)
Powstała w 1105 r. Ananda Phaya uchodzi za najpiękniejszą świątynię w Pagan. Wybudowana na planie greckiego krzyża jest arcydziełem ówczesnej architektury. Świątynia Niezmierzonej Mądrości ma wejścia skierowane na cztery strony świata symbolizujące Buddów którzy osiągnęli Nirwanę. Na jej szczycie umieszczona jest złocona wieża ze stupą w kształcie dzwonu.
Na końcach czterech wiodących do wnętrza świątyni korytarzy umieszczone są 9,5 metrowe, drewniane posągi. Złocone rzeźby przedstawiają wspomniane wcześniej wizerunki Buddów. Kamienne mury budowli zdobi również blisko 1500 rzeźb. Jest tu też ponad 550 terakotowych płytek ilustrujących historię życia Buddy.
Świątynia Dhammayangyi
Przypominająca swym kształtem piramidę Dhammayangyi jest największą świątynią w Bagan. Ufundowana w połowie XII w. przez króla Narathu miała być sposobem na odkupienie licznych przewinień. Budowę świątyni przerwało zamordowanie fundatora i nigdy jej nie ukończono. Dhammayangyi podobnie do Ananda zbudowana jest na planie krzyża, lecz większość wejść od wieków zasypanych jest gruzem. Pośród rzeźb wyróżnia się jedyny na równinie wizerunek dwóch siedzących obok siebie Buddów. Tu też natknęliśmy się na liczne nietoperze.
Zachód słońca
Dużą popularnością wśród turystów cieszy się podziwianie świątyń o zachodzie słońca. W tym celu rządni wrażeń turyści wspinają się na którąś z licznych budowli i podziwiają roztaczający się z niej krajobraz w świetle zachodzącego słońca. Najpopularniejsze ze świątyń są tłumnie oblegane i ciężko jest na nich znaleźć odpowiednie miejsce. Przez trzy wieczory nasz kierowca wskazywał nam mniej uczęszczane obiekty z których też było co podziwiać.
Pagoda Szwezigon (Shwezigon Zedi)
Wybudowana pod koniec XI w. pagoda jest jedną z najznamienitszych w Bagan. Według podań złożono w niej ząb i kość czołową Buddy. Pagoda Shwezigon jest pierwszą wybudowaną w kształcie odwróconego dzwonu i stała się wzorcem dla tego birmańskiego stylu architektury. Unikalne jest również to, że do budowy użyto piaskowca, a nie jak w innych przypadkach cegły.
Na terenie świątyni znajdują się bogato zdobione obiekty i liczne posagi natów. To właśnie tutaj król Myanmaru uznał oficjalnie 37 natów za bóstwa i zezwolił na ich czczenie.
Brama Tharabar
Jedną z nielicznych pozostałości po dawnych murach obronnych jest Brama Tharabar. Wybudowana w 849 r. była główna bramą wschodniego muru. Bramy strzeże dwoje natów – brat Władca Wielkiej Góry i siostra Złota Twarz.
Pagoda Buphaya
Usytuowana nad brzegiem rzeki Ayeyarwaddy Pagoda Bupaya uznawana jest za najstarszą w Bagan. Wybudowana prawdopodobnie w 1062 r. ( niektóre źródła mówią nawet o IX w. choć inne wspominają o XII w.) pagoda swym wyglądem przypomina tykwę i stąd wzięła się jej nazwa ,,pagoda o kształcie tykwy”. Niestety oryginalna budowla uległa zniszczeniu w wyniku trzęsienia ziemi w 1975 r. i aktualnie możemy podziwiać jej replikę.
Świątynia Mahabodhi
Wzorowana na słynnej imienniczce z Indii Świątynia Mahabodi upamiętnia miejsce doznania przez Buddę oświecenia. Wybudowana w XIII w. budowla ma 43 m wysokości i zawiera nisze w których umieszczono 465 różnych wizerunków Buddy. Tuż obok znajdują się ruiny o 200 lat starszej świątyni Ratana Gara.
Świątynia Nagayon
Powstała na przełomie XI i XII w. Świątynia Nagayon swym kształtem przypomina wspomnianą wcześniej Ananda. We wnętrzu umieszczony jest wysoki wizerunek stojącego Buddy w towarzystwie dwu mniejszych. Większego Buddę chroni wielki wąż – Nagayon oznacza ,,chroniony przez węża”.
Wschód słońca
Równie popularne jak zachody słońca jest podziwianie równiny w trakcie wschodu słońca. Przed świtem liczni turyści wspinają się na co ciekawsze widokowo budowle i wyczekują na spektakl światła. Nad łąkami równiny unosi się mgła dodając widowisku uroku.
Największą atrakcją jest przelot nad równiną balonem. Pomimo wysokiej ceny naliczyłem około 20-tu wznoszących się przed wschodem balonów. Niestety cena ok. 300 USD na osobę była dla nas zbyt wysoka (4 osoby to 1200 USD).
Pagoda Myazedi i Świątynia Manuha
Ufundowana w XII w. przez księcia Rajakumara Pagoda Myazedi jest hołdem złożonym zmarłej królowej matce. Obok Szmaragdowej Stupy oglądaliśmy kamienną płytę Raja Kumar z wyrytymi na niej napisami w czterech językach.
W sąsiedniej Świątyni Manuha podziwialiśmy wielkiego leżącego Buddę i równie imponującego siedzącego. Według legendy świątynię wybudował w 1059 r. król Manuha. Był on władcą sąsiedniego królestwa Mon, a w Baganie więził go król Anawratha. Ciasne wnętrza w których umieszczono posągi mają symbolizować niewolę.
Pagoda Dhammayazika
Wybudowana pod koniec XII w. Dhammayazika ma imponującą, złoconą kopułę w kształcie dzwonu. Pagodę wyróżnia jej pięcioboczna podstawa. Tutejsze pagody zbudowane są zwykle na planie czworoboku. Poza czterema posągami Buddów którzy osiągnęli Nirwanę jest tu też wizerunek przyszłego Buddy Maitreji.
Wyroby z laki i inne pamiątki
Interesującym przerywnikiem w oglądaniu świątyń była wizyta w manufakturze gdzie powstają wyroby z laki. Ta tradycyjna birmańska sztuka ma długą historię sięgającą XIII w. , a zręczne dłonie rzemieślników potrafią stworzyć piękne przedmioty. Bagan jest głównym ośrodkiem tego rzemiosła w Myanmarze, produkcją zajmują się całe rodziny, a nawet wsie. Poszczególne osoby uczestniczą w różnych etapach tej skomplikowanej i żmudnej procedury.
Naczynia i inne przedmioty wytwarza się głównie z bambusa, choć czasem też z drewna tekowego. By zwiększyć elastyczność wyrobu, do bambusowych pasków dodawane bywa końskie włosie. Zręcznie uformowany przedmiot pokrywany jest następnie kilkoma warstwami zmieszanej z popiołem żywicy . Pomiędzy nakładaniem kolejnych warstw żywicy wyrób suszony jest przez kilka dni w podziemnych piwnicach. Kolejnym etapem jest barwna dekoracja. Każdy kolor nanoszony jest oddzielnie i zanim nałoży się kolejną barwę przedmiot ponownie trafia na kilka dni do piwnicy. Cały proces potrafi trwać nawet kilka miesięcy. Do dekoracji cenniejszych wyrobów używa się czasem płatków złota.
Odwiedziliśmy też wieś której mieszkańcy tworzą wyroby z laki. Można było tam nawet kupić bogato zdobiony kask motocyklowy, za jedyne 1500 USD 🙂 . Ograniczyłem się do pamiątkowego zdjęcia.
Przy świątyniach i w wioskach jest wiele straganów z pamiątkami. Oprócz wyrobów z laki oferowane są tam maski, ciekawe obrazki zrobione z drobnego pisaku i wiele innych. Na jednym z targowisk przyglądaliśmy się egzotycznym warzywom.
Z ciekawością przyjrzeliśmy się też procesowi wytwarzania palmowego wina. Wspinający się sprawnie na wysokie palmy mężczyzna nacinał łodygi kwiatów i poniżej umieszczał niewielkie naczynia do których spływał sok. Uzyskany w ten sposób sok fermentował i powstawał gotowy trunek. Inny napój uzyskiwano z miazgi łupin kokosa. Wyciśnięty w ten sposób płyn podgrzewano w metalowych miskach. Co kraj to obyczaj 🙂 .
Strefa Archeologiczna Bagan jest wyjątkowa i myślę, że wybierając się do Myanmaru trzeba koniecznie ją odwiedzić. Załączam jeszcze kilkanaście widoków z równiny.
Myanmar jest egzotycznym i wyjątkowym krajem którego mieszkańcy są silnie związani z religią. Przyjaźni ludzie, niewygórowane ceny, bezpieczeństwo, bogata historia i oryginalna architektura powinny być zachętą do odwiedzenia tego ciekawego kraju. Polecam 🙂
DROGI GOŚCIU
BEDZIE MI NIEZMIERNIE MIŁO JEŚLI ZECHCESZ W RAMCE PONIŻEJ SKOMENTOWAĆ POWYŻSZĄ RELACJĘ.
DZIĘKUJĘ ZA POŚWIĘCONY CZAS
POZDRAWIAM
PIOTR
Dodaj komentarz